Grzegorz chodził od jakiegoś czasu
struty i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Nie mógł uwierzyć w to, że poznana
na czacie, zupełnie przypadkowa dziewczyna, to akurat ta sama osoba, co właścicielka
bistro, z którą to już nie raz darł koty. Stwierdził, że to jakieś fatum albo –
co gorsza - kara za wszelkie grzechy,
jakie popełnił w trakcie swojego dwudziestodziewięcioletniego żywota na tej
Ziemi. Jednak z drugiej strony, oczywiście po wielu przemyśleniach i bitwach ze
samym sobą, po pewnym czasie zaczęły się w nim przejawiać wyrzuty sumienia, że
uciekł spod restauracji jak ostatni palant i zrobił Guardian Angel w bambuko. Było
mu głupio, owszem, ale tylko do chwili, gdy nie przypomniał sobie o tych
wszystkich niemiłych sytuacjach z nią związanych: o skorupkach w jajecznicy, o
niedoszłym wypadku na ulicy, o spotkaniu w parku w dniu rzekomego spotkania z
Mysteriousem… Z trzeciej jednak strony – o ile takowa w ogóle istnieje – Lidka…
Ona podobała mu się. Bardzo mu się podobała i tego już niestety nie udało mu
się ukryć, zwłaszcza przed Bartmanem. Ten to miał nosa do wszystkiego, a do
stosunków damsko – męskich w szczególności!
- Kosa, możesz mi odpowiedzieć tylko na
jedno pytanie? – zapytał po skończonym treningu, siadając na ławce obok kumpla.
- No, wal śmiało.
- Jak tam sytuacja z tą całą Lidką? Od dłuższego
czasu nic o niej nie wspominałeś i tak jakoś…
- Z jaką Lidką? Nie znam żadnej
dziewczyny o takim imieniu.
- Nie rżnij głupa, proszę Cię. Odzywała
się do Ciebie? To znaczy, do Mysteriousa? Bo, że do Ciebie, to nie mam żądnych
wątpliwości…
- Nie – uciął krótko środkowy.
- Ahaaaaaaa. Okej. A jak myślisz,
dlaczego?
- To proste: bo ja się do niej nie
odzywałem.
- Wis, co? Powiem Ci tylko tyle, że im
jesteś starszy, tym bardziej głupi. Naprawdę nie uważasz, że powinieneś ją, co
najmniej!, przeprosić?
- Uważam – bąknął pod nosem.
- To dlaczego tego nie zrobisz?
- Nie wiem.
- Tylko nie mów, że się boisz.
- Ja?! Nie, no co Ty! – zareagował żywo,
nie chcąc dać po sobie poznać, jak jest naprawdę.
- Yhy, jasne! Kogo, jak kogo, ale mnie
nie oszukasz, Grzesiek! – drążył temat Zibi.
- Znowu zaczynasz? Dajże mi spokój.
- Nie, nie dam Ci spokoju. Ogarnij się,
chłopie! Jeśli Ty nie chcesz dopomóc szczęściu, to… Słuchaj, wiem, że on Ci się
podoba, dlatego może powinieneś…
- Nie mów mi, co powinienem, a co nie! –
przerwał mu wpół zdania i wystawił w jego kierunku palec wskazujący. – Wiem, co
mam robić.
- Patrząc na Twą nieporadność, to chyba
nie bardzo. Miałbym wątpliwości.
- Bartman, zajmij się może swoim życiem,
dobra?! – fuknął obrażony i ruszył z powrotem na płytę boiska, by poodbijać w
samotności piłkę.
I
tyle wyniknęło z ich rozmowy. Uparty jak osioł Kosok, nie dał sobie nic
powiedzieć, a Zibi nie wiedział już jakich argumentów ma użyć, by przekonać go
do słuszności swojego zdania. Całą drogę do domu był zamyślony, analizował
słowa atakującego, analizował całą tę sytuację związaną z Lidką i czatem… Coś jednak
chyba w nim pękło, bo po przyjściu do mieszkania, pierwszą rzeczą, jaką zrobił
wcale nie było wzięcie prysznicu, ani też zrobienie kolacji. Włączył komputer. A
nie dość, że go włączył, to jeszcze zalogował się na długo nieodwiedzanym
portalu randkowym. Nie wierzył, że to się dzieje naprawdę, że robi to z własnej
i nieprzymuszonej woli. A jednak.
*
Lidce było przykro. Tak po prostu było
jej przykro, że ten nikczemnik Mysterious wystawił ją do wiatru. Myślała, że w
końcu poznała kogoś „normalnego”, komu będzie mogła naprawdę zaufać i
porozmawiać na każdy temat. Myliła się. W zamian za to, przekonała się, że
wszyscy faceci są tacy sami – bez żadnego wyjątku! W gruncie rzeczy, może nie
była zła o to, że nie przyszedł, bo przecież zdarzają się różne wypadki i
sytuacje losowe – i to byłaby w stanie jak najbardziej zrozumieć – ale bardziej
zmartwiło ją to, że od momentu rzekomego spotkania, on się w ogóle nie odezwał,
a przecież minęły już od tego czasu blisko dwa miesiące. Nie dał żadnego znaku
życia, nie przedstawił jakiegokolwiek argumentu, który wytłumaczyłby go z
niepojawienia się w restauracji; nie przeprosił, nie zrobił kompletnie nic. Zupełnie
jakby zapadł się pod ziemię, popadł w zimowy sen niczym niedźwiedź albo
przestał istnieć. Tak, to chyba najlepsze określenie – przestał istnieć. Kosińska
traktowała to tylko i wyłącznie w jeden sposób: to koniec tej cudownej,
bajecznej i innej, niż pozostałe, znajomości internetowej. Zapomniała o tych wszystkich
rozmowach i miłych słowach, które nie raz sprawiały, że na jej twarzy pojawiał
się promienny uśmiech, a całą jej duszę ogarniała wszechobecna radość. Zapomniała
o tym przeklętym portalu randkowym. Zapomniała o wszystkim. Zapomniała o nim. Zajęła
się bardziej przyziemnymi sprawami, a nie jakimś facetem z Internetu, który być
może wcale nie istniał w realnym świecie. Zresztą, nie miała nawet czasu o nim
myśleć i rozpamiętywać, co by było, gdyby…,
ponieważ w jej bistro ostatnio dużo się działo: z dnia na dzień przybywało
coraz mniej klientów, a niestety, coraz więcej wydatków i kłopotów, z którymi
młoda dziewczyna nie za bardzo potrafiła sobie poradzić. Krótko mówiąc – ledwo wiązała
koniec z końcem i gdyby nie pomoc materialna, jaką okazała jej siostra Dagmara wraz
z mężem, pewnie już dawno musiałaby zamknąć lokal. Nie zmienia to jednak faktu,
iż ta myśl ciągle krążyła po jej głowie, nie pozwalała normalnie funkcjonować w
ciągu dnia i spokojnie spać po nocach.
I kiedy wróciła pewnego wieczoru z
pracy, usiadła się zmęczona w fotelu, nie mając siły na nic. Cała ta sytuacja
powoli doprowadzała ją do depresji. Niewątpliwie potrzebowała jakiegoś
zewnętrznego bodźca i motywacji, które pobudziłyby ją do działania i szukania skutecznej
metody rozwiązania tego problemu.
- Ciociu, co się stało, że jesteś taka
smutna? – usłyszała nagle nad głową głos swojej siostrzenicy.
- Jestem zmęczona, Zuziu.
- Nieprawda! Coś mi tu ściemniasz,
ciociuńciu! – wskoczyła Lidce na kolana i przeszyła tak mroźnym spojrzeniem, że
nawet w Afryce zrobiłoby się zimno.
- Nie wyglądasz tak, gdy jesteś
zmęczona.
- A niby jak wyglądam?
- Tak jakoś smutnie i nijako, jakby coś
Cię gryzło.
- Masz na myśli ten szorstki sweterek,
który mam teraz na sobie? – zażartowała resztkami sił, by nie drążyć dalej
tematu z dziewczynką.
- Bardzo śmieszne, no po prostu boki
zrywać! Mnie nie oszukasz. Dalej, gadaj, co Ci leży na wątrobie.
- Boże, Zuzka, nic mi nie leży…
- Nic?! To ja już tym bardziej nie wiem,
co Ci dolega.
- Nie to miałam na myśli. Chodzi o to,
że…
- Że nic Ci nie leży i przez to jesteś
zmęczona, tak? Wiesz, co, ciotka? Wstydź się! To już przedszkolak wymyśliłby lepszy
pretekst, niż Ty. Nic Ci się nie podoba, wszystko Cię drażni i smuci, nic Cię
nie cieszy. Starzejesz się, czy co?! – wyrzuciła z siebie tonem oskarżycielskim.
- Chyba tak – przytaknęła dla świętego
spokoju.
- Kolejny raz stwierdzam, że brakuje Ci
chłopa. Czacik zawiódł?
- Słucham?!
- No, czy faceci z czata nie byli odpowiedni?
- Nie wiem, jakoś o tym zupełnie zapomniałam.
Nie wchodziłam tam od dwóch miesięcy.
- Dwa miechy?! O matko z córą i
teściową! I jak ty chcesz, przepraszam, być aktywna, skoro tam się nie
logujesz?
- Doszłam do wniosku, że to chyba nie
dla mnie.
- Głupoty gadasz. Czekaj, czekaj! Co będziesz
teraz robiła?
- Odpoczywam, jak widzisz. A dlaczego
pytasz?
- Nie, nic, nic – odparła i ulotniła się
w oka mgnieniu, nie dokańczając tematu, co akurat zdziwiło Kosińską, bo Zuzanna
nigdy nie zostawia niewyjaśnionych spraw.
Jej absencja długo jednak nie trwała,
ponieważ po kilku minutach zjawiła się z powrotem i to nie sama! Pod pachą
taszczyła laptopa.
- Odpoczywasz? To proszę bardzo, włączaj
to pudło i loguj się tam, gdzie powinnaś.
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale”! Jeśli Ty nie
chcesz dopomóc szczęściu, to zrobię to ja! – rozsiadła się wygodnie i
cierpliwie czekała, aż ta wykona ruch, który powinna była zrobić już dawno. Cóż
więc miała zrobić, skoro Strażnik Sprawiedliwości bacznie czuwał obok niej?
*
Przepraszam.
Co jest, do
cholery, Panie Mysterious?
Wiem. Jesteś zła.
To po co
chciałeś się ze mną spotkać?
Nie powinienem był Cię zapraszać.
Zamierzałeś się
w ogóle pojawić?
Oczywiście, że tak.
Nie rozmyśliłeś się
w ostatniej chwili? Nie stwierdziłeś, że wolisz wyobrażenia i wirtualny świat od
prawdy?
Nie. To właśnie prawdziwa Ty jesteś tak bardzo pociągająca.
Nie interesują mnie żadne wyobrażenia.
Przeklęty czat
dla samotnych! Przewrócił moje życie do góry nogami.
Dlaczego?
Bo zdałam sobie
sprawę, jak bardzo jestem nieszczęśliwa.
Inni ludzie z czatu…
Nie chcę słyszeć
o innych! Nie obrażaj mnie, bo wiem, że jestem dla Ciebie kimś więcej, niż
kolejną dziewczyną z Internetu.
Masz rację.
A jeśli
spotkalibyśmy się wtedy? Gdybyś przyszedł tamtego wieczoru? Jak myślisz, co by
się stało?
Myślę, że byłabyś rozczarowana.
Dlaczego? Co przede
mną ukrywasz? Zamiast skóry masz łuski? Ważysz 300 kilogramów? Masz łysinę, na którą
zaczesujesz resztki włosów?
Powiedzmy, że nie byłbym tym, kogo się spodziewałaś.
Boże, nic już
nie rozumiem, nic nie wiem… Jesteś bardziej tajemniczy, niż ustawa przewiduje.
Nie bez przyczyny wybrałem sobie taki nick, droga
Guardian Angel.
Właśnie widzę. I
co teraz zrobimy?
Nie wiem. Myślę, że wkrótce coś się wyjaśni. Nigdy
nie przypuszczałem, że to się tak potoczy. Musisz mi uwierzyć.
A jak miało się
potoczyć?
Miałaś porozmawiać ze mną chwilę na czacie i każde z
nas miało iść w swoją stronę; miało być po wszystkim…
A jak NIE miało
się potoczyć?
Nie miałem się w Tobie zakochać.
***
Cześć i czołem! :)
Powróciłam!
Wiem, że długo nic się tutaj nie pojawiało, ale zawsze coś stawało mi na przeszkodzie... A to studia, a to praca, brak chęci, brak weny i tak w koło Macieju. Jak już się znalazł czas, to wena sobie poszła, a w momencie gdy przyszła z powrotem, nie miałam czasu... Ale ostatnio zebrałam się w przysłowiową kupę i napisałam rozdział, który może nie jest jakichś wysokich lotów, ale aż zrobiło mi głupio, że Was tak zaniedbuję. Dlatego przepraszam za moją absencję na wirtualnym i mam nadzieję, że dalsze odcinki w jakiś sposób Wam to zrekompensują. ;) I wiecie, co? Stęskniłam się za Nimi, a to chyba dobry znak! ;)
dla zainteresowanych : SIERPIEŃ na blogu dwanaście-miesięcy
<3
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwie, że Lidka straciła zapał do portali randkowych po takim nie miłym doświadczeniu. Gdyby nie upartość Zuzy, Lidka nie przeczytałaby wyznania, że pan Mysterious, który ją "wystawił" i nie przyszedł na spotkanie się w niej zakochał. Szkoda tylko, że nie wie iż Kosa czai się za tajemniczym nickiem. Co do środkowego to zamiast się zapierać przed wszystkimi powinien iść i próbować odbudować relacje między Grzegorzem a Lidką a w sieci próbować naprawiać relacje Mysterious - Guardian Angel i wyznać na kolejnym umówionym spotkaniu prawdę. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy...
UsuńŚWIETNY :)
OdpowiedzUsuńMoje oczy gdy przeczytałam wyznanie Grześka wyglądają jak oczy człowieka, który zobaczy ile karnych nie trafiliśmy. Albo oczy sędziego z Iranu. W każdym razie strasznie mnie zadziwiłaś tym wyznanie. Pytanie tylko co dalej? Grzesiek musi się jakoś w końcu ujawnić. I ciekawe co na to powie Lidka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Cieszę się z Twojego powrotu... i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zakochal sie. Wyznal jej to.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zamierza to Grzes rozegrac
pozdrawiam serdecznie i prosze o informację o nowym rozdziale u mnie na blogu w zakladce
Cieszę się, że w końcu pojawiła się tutaj nowość! :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście zaskoczyłaś mnie wyznaniem Grzegorza! ;o Jasne, że tym w sieci, bo przed Bartmanem, to on się zbyt bardzo nie otworzył.
Nie dziwię też się Lidce, że dała sobie spokój z randkowaniem w sieci. Jednak jest Zuza, która dba o życie uczuciowe ciotki :P Jestem szalenie ciekawa, jak potoczy się dalsza relacja między Lidzią a Grzesiem? W ogóle chcę poznać jej reakcję, gdy dowie się kim jest towarzysz z portalu randkowego ^^
Nie każ tyle czekać! Ściskam :*
no to Grzesiek pocisnął z grubej rury xD
OdpowiedzUsuńaż się boję co będzie, jak Lidka się dowie, że to on ;D
oczywiscie, ze chce być dalej informowana!
Pozdrawiam ;3
Oj Grzegorz, Grzegorz! Szkoda, że na takie wyznanie zdecydował się pod anonimowym nickiem w necie! Bartman to powinien go ogłuszyć, wsadzić mu różę i liścik w zęby, oraz podrzucić go na wycieraczkę Lidki!!
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńGrzesiek na litość boską, zrób coś bo Cię znajdę
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJesteś szalona, kochasz ryzyko, ale czy zaryzykujesz swoje małżeństwo dla przelotnego romansu? Teraz mówisz ,że nie byłabyś w stanie...Zadam cię jedno pytanie: Czy byłabyś w stanie zdradzić? Dzisiaj odpowiesz ,że nie...A ja ci mówię, że właśnie, że tak!!! Nigdy nie byłaś grzeczną dziewczynką i nigdy nie będziesz...Ale przecież:Grzeczne dziewczynki idą do nieba....Niegrzeczne mają raj na ziemi... -Oto fragment mojego prologu, mam nadzieję, że wejdziesz i zostaniesz ..:D
OdpowiedzUsuńhttp://ty-i-ja-forever.blogspot.com/
Pozdrawiam :D