poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 12.


Lidia nie dowierzała, kiedy zobaczyła  na ekranie propozycję spotkania od Mysterious’a. Nie odpisała mu od razu. Musiała się z tą myślą przespać, przemyśleć, rozważyć wszystkie za i przeciw. Postanowiła zatem podzielić się swoimi obawami z siostrą i Anetą.
- Ja bym poszła. – ochoczo oznajmiła ta druga.
- Ja też. Oczywiście, gdybym nie miała męża! – dodała Dagmara. – A Ty, Lidziu? Co Ty o tym sądzisz?
- Sama nie wiem… Z jednej strony chciałabym go poznać.
- Ale? – zapytały równocześnie dziewczyny.
- Ale z drugiej trochę się boję.
- A czego?
- No, bo jeśli on okaże się być niezrównoważonym psychicznie pedofilem albo gwałcicielem? Tak naprawdę nic o nim nie wiem, a w sieci to każdy może się podać za miłego i fajnego faceta.
- Czy Ty musisz w tej swojej małej, głupiutkiej główce snuć same czarne scenariusze?
- No, ale wiesz, jak jest…
- Słuchaj, według mnie i tego, co on do Ciebie pisze, wydaje się być porządnym facetem. Nie sądzę, by był uciekinierem z więzienia albo zakładu psychiatrycznego. – wyraziła swoje zdanie siostra właścicielki.
- O, i ja się pod tym podpisuję rękami i nogami. – dodała Adzia.
- Elos, ciotki! Jak leci? – i w tym momencie babska rozmowa dobiegła końca, gdyż do lokalu wleciała niczym małe tornado, Zuzanna. Rzuciła w kąt swój plecaczek, rozpłaszczyła się z jesiennej, beżowej kurtki i w mig znalazła się na jednym z wysokich krzeseł przy barze.
- Cześć Mała! Już po lekcjach? – zapytała jej ulubiona z cioć.
- Dobrze. Pani dziś zabrała moje wypracowanie do sprawdzenia.
- I jak poszło? Dostałaś jakąś fajną ocenkę? – wtrąciła nowa kelnerka.
- Pani Jola powiedziała, że fabuła fajna, ale byk na byku i dlatego dostałam tróję na podwójnych szynach, cokolwiek to znaczy.
- Zuza, stać Cię na więcej. – skarciła ją matka.
- Grunt, że zaliczone i jeden problem z głowy. – odpowiedziała na luzie, zupełnie nie przejmując się otrzymaną notą w dzienniczku.
- A o czym było to wypracowanie?
- Mieliśmy napisać o swoim bohaterze.
- I o kim napisałaś?
- No jak to, o kim?! O mojej ukochanej ciociuńciu! – odparła dumnie, puszczając w powietrzu wyimaginowane buziaczki. – Opisałam Twoją sytuację życiową, co robisz, gdzie pracujesz, czym się interesujesz i takie tam… A, i jeszcze dopisałam, że szukasz faceta w necie, bo Twój były okazał się być podłą świnią. – czy naprawdę trzeba opisywać miny Lidii, Dagi i Anety? Popatrzyły, to na siebie, to na Zuzkę i chyba nie wierzyły własnym uszom.
- Żartujesz sobie, prawda?
- Ależ skąd! Nigdy nie byłam poważniejsza!
- I co na to powiedziała Twoja nauczycielka?
- W zasadzie to nic, tylko tyle, że muszę się nauczyć jakiejś poligrafii i mam życzyć powodzenia cioci w poszukiwaniu partnera.
- Poligrafii?
- Nooo, tego, co to są wszystkie wyrazy w jednej książce i tam jest pokazane, jak powinno się je pisać czy coś.
- Ortografii, dziecko, ortografii! – upomniała ją Waszyńska. – Co Ty robisz na tych lekcjach, że nic nie wiesz? Śpisz, czy co?
- Ja nie śpię, ale taki Michał śpi! I ostatnio nawet pani go na tym nakryła! – pochyliła główkę dość nisko i dodała cichutkim głosikiem, jakby właśnie wyjawiała największą tajemnicę. – A, zapomniałabym! Wiecie, kto był dziś w naszej szkole?
- Krasnoludki czy kosmici?
- Mamo, co Ty za bzdety opowiadasz… Im do krasnoludków daleko.
- No to w takim razie kto?
- Ten Pan, którego potrąciłaś na ulicy jak mnie wtedy zawoziłaś do szkoły i jeszcze ten drugi, taki przystojniacha, co tu kiedyś był z tym pierwszym. A oprócz nich było jeszcze dwóch innych, też takich wysokich, ale ich nie znam. Ten Michał z mojej klasy, co śpi na ławce, twierdzi, że jeden z nich to jego tata, a reszta to wujkowie, ale przecież oczywiście nikt mu w to nie wierzy. – wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, po czym zabrała się za degustację sernika wiedeńskiego, który Kosińska postawiła przed jej nosem. Kobiety ponownie spojrzały na siebie z lekka zdezorientowane, kompletnie nic nie pojmując.
- Lida, czy Ty coś z tego rozumiesz? – zapytała jej starsza siostra.
- A skąd ja mam wiedzieć? Przecież to Twoja córka. Ja tylko czasami podpisuję jej usprawiedliwienia w dzienniczku. – odpowiedziała z uśmieszkiem na twarzy.
- Ciociuńciu, no! Jak możesz?! – mała strzeliła udawanego focha za to, że Lidzia wyjawiła ich największy sekret.
- Ładnych rzeczy ja się tutaj dowiaduję, moje Panie… - westchnęła Dagmara, kręcąc przecząco głową.
- Generalnie, to myślę, że ten facet, o którym mówi Zuzu, to Grzesiek.
- Ten Grzesiek?! Ten od gołąbków? – zaśmiała się Anett.
- Tak, ten sam. A ten drugi to pewnie ten koleś, co kiedyś z nim przyszedł na obiad. Muszą się kumplować, bo często ich widuję na mieście ostatnimi czasy. - wyjaśniła właścicielka bistro.
- Może to pedzie? – wtrąciła śmiertelnie poważnie Zuza, siorbiąc sok pomarańczowy przez słomkę.
- Dziecko, jak Ty mówisz?! – skarciła ją ponownie Daga.
- Oj, mamciu, gdybyś Ty słyszała, jak inni w klasie mówią…
- Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że mnie nie obchodzą inni, tylko Ty.
- Yhym, jasne. A jak dostanę jakąś gorszą ocenę, to od razu pada pytanie: „A ile dostali inni?”- zaintonowała swoją mamę, odgrywając mini scenkę z jej życia codziennego.
- To jest zupełnie inna sytuacja! – zaczęła się tłumaczyć, a Lidia z Anetą nie mogły już dłużej powstrzymywać swojego śmiechu.
- Ej, ej! Chwileczkę. Żarty żartami, ale tak właściwie, to co oni robili Waszej szkole?
- Dyrcia zabrała nas wszystkich na salę gimnastyczną i tam jeden z tych wysokich kolesi mówił o tym, że warto ćwiczyć na wu-efie, bo jest ważny i takie tam pierdoły. A reszta tych drągów stała jak na rozstrzelaniu, zwłaszcza ten, co go prawie rozjechałaś. Potem robili sobie z nami zdjęcia i odbijali z nami piłkę.
- Nic nie mówiłaś, że będziecie mieć jakieś spotkanie… - zamyśliła się Waszyńska.
- Też mi wielkie wydarzenie: przyszli, postali, pogadali i poszli. Amen.
- Zuz, a nie pamiętasz jak się nazywali? – na te słowa swojej cioteczki uniosła główkę do góry, szukając odpowiedzi na zadane pytanie w suficie.
- Jeden był Iglak, drugi Gzub, trzeci Kosa, a czwarty… Czwarty miał nazwisko podobne do jednego z tych superbohaterów. Jak mu tam było…?
- Spiderman?
- Superman? – kobiety zaczęły zasypywać najmłodszą wszelkimi możliwymi nazwami postaci z filmów.
- Nie, on był jakoś na B.
- Bruce Willis?
- Barnaba?
- Taa, Belzebub! – włączył się do rozmowy przechodzący przez lokal Ksawery. Jego mina wyrażała więcej, niż tysiąc słów. Był wręcz zażenowany zerowym poziomem znajomości kinematografii swoich wspólniczek.
- O, Ksawciu, może Ty nam pomożesz?
- Superbohater na drugą literę alfabetu to Batman.
- O, właśnie! Widzisz, zapomniałyśmy o nim!
- Laski, Wy jesteście taką czarną masą, że aż mi za Was wstyd.
- Dlaczego?
- No, bo żeby mieszkać w Rzeszowie i nie znać zawodników siatkarskiej Resovii?

*

            Nie odpisała mu. Już któryś dzień z rzędu czekał, systematycznie sprawdzał skrzynkę odbiorczą, ale niestety – zero odzewu. Jego nadzieje prysły w jednej chwili niczym bańki mydlane, puszczane przez dzieci w piękny, słoneczny dzień podczas spaceru w parku. Zastanawiał się, co zrobił nie tak i co złego jej napisał, że zerwała z nim kontakt. Może za wcześnie wypalił z tym spotkaniem? Może ona się wystraszyła? Może boi się, że Kosok jest jakimś nieobliczalnym typem spod ciemnej gwiazdy?
Snuł się po mieszkaniu jak cień, próbując znaleźć jakąś właściwą odpowiedź na nurtujące go pytanie. Nie znalazł jej ani w lodówce, ani w komodzie, ani też w szafie na okrycia wierzchnie i buty. Nie miał absolutnie żadnego pomysłu, ani rozwiązania, dlatego postanowił przystopować i pozwolić, by ta sprawa toczyła się własnym biegiem. Może, jeśli nie będzie o niej myślał, to się niespodziewanie odezwie? – Może…
Kiedy zbierał świeżo wyprane ciuchy ze skórzanej brązowej kanapy, w mieszkaniu rozbrzmiała melodia oznaczająca domofon.
- Słucham?
- Długo jeszcze będziesz się guzdrał? – usłyszał na powitanie reprymendę od swojego kumpla.
- Składam sobie ciuszki do prasowania, a co?
- Możesz to odłożyć na później?
- A niby czemu?
- Bo żadna laska nie chce stworzyć Tobie haremu, kurwa! Ja pierdziu, Kosa, zapomniałeś, gdzie dziś idziemy?! – fuknął zirytowany Zbyszek. Mężczyzna z niebieską słuchawką w ręku i stertą ubrań na ramieniu wychylił się delikatnie, by spojrzeć na ścienny kalendarz Herosów.
- Sorry, ale na dzisiejszy dzień nie mam nic zapisane. – odpowiedział spokojnie, na co Bartman westchnął głęboko i próbował uspokoić swe emocje.
- Masz pięć minut, chłopie! Czekamy na dole!
Kosa odłożył słuchawkę i dobre trzydzieści sekund stał w osłupieniu przed tabelą z dniami listopada, chcąc przypomnieć sobie to ważne wydarzenie. Nagle jego oczy przybrały kształt denek od butelki litrowej Finalndii.
- O, kuźwa.

            Po pokonaniu kilku przecznic miasta, cała czwórka w składzie: Kosok, Grzyb, Ignaczak i Bartman, znalazła się na parkingu jednej z rzeszowskich podstawówek. Zielonooki i jego mega - super - hiper szybki wóz nadrobili stracony czas w mgnieniu oka; aż dziw, że nikt nie ucierpiał podczas tej szalonej, łamiącej niejeden przepis, jazdy. Dyrektorka placówki zaprosiła siatkarzy Asseco Resovii w związku z promowaniem, na szeroką skalę, akcji: „STOP zwolnieniom z WF!” Liczyła na to, że tak znani sportowcy, którzy niewątpliwie są wizytówką miasta, zachęcą dzieciaki do tego, by ochoczo ćwiczyły na lekcjach i nie zwalniały się z niego z byle powodu. Trzeba przyznać, że milusińscy z wielką uwagą i pełnym skupieniem na twarzy słuchali listu przewodniego od Pani Ministry Muchy, który odczytał libero stołecznej drużyny siatkówki.
Wojtek Grzyb uśmiechał się w tym czasie do wszystkich serdecznie, starając się wypatrzeć w tłumie swojego synka, Michała. Zibi stał wyprostowany niczym żołnierz podczas musztry i kątem oka monitorował młode nauczycielki z edukacji wczesnoszkolnej – nic dziwnego, w końcu były brunetkami. Ostatni z nich ze znudzoną miną oglądał wnętrze sali gimnastycznej i zastanawiał się, czy w takiej małej pipidówce można by rozegrać mecz pokroju Ligi Światowej. Wizyta w szkole ewidentnie go nie interesowała, ale jak mu kazali, to poszedł.
Grupowe i indywidualne zdjęcia z dzieciakami, długie kolejki po otrzymanie autografów na skrawku papieru i odbijanie piłki, czyli standardowe punkty takich eventów. Kiedy Grzegorz rozmawiał z Zibsonem, nagle poczuł, że coś dotyka jego nogi. Myślał, że to pewnie piłka go przypadkowo uderzyła, dlatego nie zwrócił na to większej uwagi, tylko wymieniał w dalszym ciągu zdania z kolegą. Chwilę później sytuacja się powtórzyła, jednak teraz czuł, że ktoś go ewidentnie ciągnie za nogawkę dresów. Usłyszał chrząknięcie.
- Dzień dobry Panu! Jak zdrówko? – zapytała radośnie mała dziewczynka o długich włosach i dużych, ciemnych oczach. Kosok mało co nie wywinął orła na jej widok i ciągle trwał w letargu. – Ejże, zamurowało Pana czy jak?
- No proszę, kogo my tu mamy! – odezwał się pierwszy Bartman. – Nasza mała kelnereczka, Zuzia, tak? Dobrze pamiętam?
- Bardzo dobrze Pan pamięta; ja Pana też miło wspominam, bo dał mi Pan pierwszy w moim życiu napiwek!
- Sugerujesz, że jeśli będę częściej przychodził do Twojej restauracji, i jeśli będę zostawiał Ci napiwki, to mnie polubisz jeszcze bardziej? – zażartował.
- Pożyjemy, zobaczymy. – skwitowała krótko, gasząc atakującego w jednej minucie.
- Co Ty tutaj robisz? Śledzisz mnie? – w końcu raczył przemówić Grzegorz.
- No jak to, co? Chodzę do szkoły, to chyba zrozumiałe, nie? Inaczej by mnie tu nie było. – zakpiła.
- No tak.
- Jak tam po wypadku? Musi Pan wybaczyć, ale moja matka przełożona jest ślepa jak kret i nie zauważa przechodniów na pasach. – zwróciła się do Grzesia.
- Jak widzisz - przeżyłem, inaczej by mnie tu nie było. – bąknął tak samo, jak ona przed paroma sekundami.
 - No to superancko, że czuje się Pan świetnie! A ten… Co to ja chciałam powiedzieć… Przyjdzie Pan jeszcze kiedyś do nas? Mamy teraz w promocji przepyszny gulasz. – zatrzepotała energicznie rzęsami, chcąc zachęcić bruneta do ponownej wizyty u Kosiny.
- O, ja bardzo lubię gulasz! – wtrącił się Zibi.
- Zapomnij! – Kosa machinalnie wystrzelił palcem wskazującym w jego kierunku. – Zuzanno, nie interesują mnie Wasze promocje. Jeśli mam drugi raz dostać potrawę z przesadną ilością papryczki chili albo z magiczną skorupką, to dziękuję bardzo, wolę głodować.
- Ej, nie pierd… Znaczy się, nie gadaj głupot! – szybko poprawił swe słownictwo drugi brunet. – Przecież ciasto czekoladowe Ci smakowało i nawet nie próbuj się wypierać, bo Ci przydzwonię w kubeł! – rzucił nieco oskarżycielskim tonem.
- O, właśnie, mamy również w ofercie totalną i odjechaną na maxa, słodką nowość! – zareklamowała kolejny produkt bistra ciociunci.
- A co? A co? – dopytywał w gorącej wodzie kąpany ZB9.
- Jak Pan przyjdzie, to się Pan dowie. – uśmiechnęła się łobuzersko i puściła mu oczko.
- Zaraz, zaraz! Momencik! To nie Ty dostałeś zaproszenie, tylko ja! – zwrócił mu uwagę środkowy bloku, który nagle zaczął wykazywać odrobinę zainteresowania.
- Łoo jeny, przecież możecie przyjść oboje! – Zuzka przewróciła teatralnie oczami i zaczęła kozłować piłkę, która przywędrowała pod jej stopy. – Właścicielka na pewno się ucieszy. – dodała, chichocząc pod nosem ze swojego super sprytnego planu.
- No to przyjdziemy, a co! – oznajmił zdecydowanie Kosok, zadziwiając nie tylko Bartmana, ale i samego siebie.
- Bardzo mnie to cieszy, Panie Koso i Panie Batmanie! To co, może teraz strzelimy sobie pamiątkową słit focię z rąsi? 

***
Bijcie, linczujcie, wrzućcie do rzeki - cokolwiek. Należy mi się. 
Ostatnio mam coraz mniej czasu na wszystko, a obowiązków niestety nieustannie przybywa.
Mogę Was jedynie przeprosić za tę zwłokę. :(
Zaległości nadrobię...niebawem.

Pozdrawiam z zamrożonej Wielkopolski!
Patka.

PS. Aga - wszystkiego najlepszego na Urodziny! :)
  4# na http://bez-powrotnie.blogspot.com/

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zuza jak zawsze rozwaliła system :) Ona powinna biuro matrymonialne otworzyć jak już wiek będzie pozwalał na własną działalność gospodarczą :D
      Wcale się nie dziwie Lidii, że się boi spotkać z znajomym z portalu. Też bym się bała, bo nigdy nie wiadomo kto się czai po drugiej stronie. Jednak zawsze można iść z obstawą ;) Jednak niech Lidia zgodzi się i pójdzie na to spotkanie, bo zdziwienie obu stron będzie nie małe ^^
      Pozdrawiam ze śnieżnej Małopolski dorzucając tone śniegu :D :*

      Usuń

  2. Zuza jak zwykle wymiata ^^ już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału xD mam nadzieje że tym razem w restauracji nie bedzie żadnych kłótni... ;p
    pozdr Siatkoholiczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuza jest świetna wie co robić aby tylko sprowadzić Kosoka i Bartmana :) Odważna aby od tak podejść i zacząć gadać. Uśmiałam się z niej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zuza może odnieść większy sukces niż jakiś mega wielki, wypasiony Kupidyn! Kosa mnie wnerwia, zachowuje się jak księżniczka na ziarnku grochu:). Nie dziwię się ciociuni, że ma obiekcje co do spotkania z całkiem obcym facetem z internetu. Mam jednak nadzieję, że się zgodzi, bo ciekawość mnie zżera na samą myśl na reakcję ich obojga. To będzie niezapomniane spotkanie! Czuję to w kościach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak. Zamrożona Wielkopolska. Coś o tym wiem. Szczególnie okolice pod Poznaniem. Codziennie mam okazję do wywinięcia orła na chodniku przed moim domem. Przykładowo dzisiaj już dwa razy miałabym miłe spotkanie z podłożem, jednak mój refleks wygrał. :p
    Dobra, do rzeczy.
    Zuza bije na kolana. Te jej teksty są, potocznie mówiąc, mocne. Nawet ta szczerość jest powalająca. ;p
    Mam cichą nadzieję, że ciociunia zgodzi się na to spotkanie z tajemniczym. Nie dziwię się jej, że ma wątpliwości co do schadzki, ale "kto nie ryzykuje ten nie ma", tak? Chcę widzieć te spotkanie i ich zdziwienie, gdy okaże się kto kryje się po drugiej stronie monitora. ;)
    Pozdrawiam ciepło! ;D

    http://corka-dziwki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuzia rozwala system ;D mała a jaka pyskata xd uwielbiam takie dzieci ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedys juz to pisalam, ale moge to pisac w nieskonczonosc - Zuzia to moja idolka, bogini, ona jest po prostu prześwietna! Czytajac jej swietne wypowiedzi, smialam sie na tyle glosno, by wzbudzic zainteresowanie rodzicow. Ale oni tego nie rozumieja. (: Sweet focia z rasi - to mnie najbardziej rozwalilo.
    Czekam az Lidia z Grzeskiem wreszcie sie spotkaja, ciekawa jestem jakie miny beda mieli, gdy zorientuja sie, ze koresponduja ze swoimi wrogami. To bedzie ciekawe.
    Pozdrawiam goraco, z rownie mroznego podkarpacia. :)) Karola.

    przez-odleglosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zuzia jest po prostu niesamowita:D oby ich kolejne spotkanie było spokojniejsze od poprzednich;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie będę ani bić, ani linczować. Mi się to podoba. Genialnie poprawiłaś mi dziś humor :D
    Zuzia jest genialna, ale wszyscy to mówią ;)

    Do zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Grześ zaproponował spotkanie? No proszę, jak fajnie :) szkoda tylko, że Lidka w żaden sposób nie zareagowała, tzn.że nie odpisała, żeby jeszcze chwilę poczekać, bo biedak szukał odpowiedzi nawet w lodówce. Zuzka mnie rozwala. Iglak :D a akcja w szkole to już w ogóle mistrzostwo :D się ciociuncia zdziwi, jak zobaczy ulubionego klienta :D liczę na to, że teraz Kosa nie spotka żadnej niemilej niespodzianki w jedzeniu, bo to byłoby przykre i ich późniejsze spotkanie mogłoby nie być sympatyczne... ;) przepraszam, że tak krótko, ale humor nie pozwala na więcej. DZIĘKUJE Patuś za życzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy wcześniej się tak nie uśmiałam:):D jestem pod wrażeniem, nie ukrywam, fajne pióro:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. No i weź się tu nie zgódź z tym, że Każdy Michał śpi na lekcjach? :P
    No u mnie to samo w klasie. ;-)
    No Zuzka jest moją mistrzynią dzisiejszego odcinka :D
    Zadziwiła ciocię, polonistkę i siatkarzy, a w klasie ma jeszcze małego Grzybka :D
    Niech oni się spotkają no :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. W chujowy dzień, pokłony Zuzannie, rozkładasz mnie na łopatkk.
    A Lidia musi się zgodzić..

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko, Zuzia w tym całym opowiadaniu przebija wszystkich. Taka młoda, a język jak nie wiem co :D nawet w szkole, a potrafi zareklamować restaurację swojej ciotki. Oby tylko znów czegoś nie było w jedzeniu, jak poprzednim razem. Biedny ten Kosa-zawsze ma pecha :D
    aa i mam nadzieję, że Lidia odpisze Grzechowi. Ale będzie szok przy spotkaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Oooo wielkopolska? Ja też!
    A dokładniej? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ona musi się z nim spodkać, tylko że już na tej zasadzie, że wiedzą kto kim jest ^^
    Wspominałam już, że Młoda rozwala mi całkowicie system? Nie? No to mówię. Ona jest niesamowita! I właśnie dzięki niej może dojść do kolejnego spotkania Lidki z marudnym siatkarzem.
    Czekam na to, całuję! ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahahaha Zuza rządzi ! :D
    Rozdział jest świetny, z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Zuzieńka! <3 Złote dziecko :D Ale sorry, gdyby moja siostrzenica (a posiadam) napisała o mnie, co Zuza o Lidce to nie wiem co bym jej zrobiła :D
    A już zaproszenie i pogawędka z panem Kosą i Bartmanem to mistrzostwo świata! :D
    Wiem, że się powtarzam, ale nie mogę doczekać się realnego spotkania Grześka i Lidzi ^^ Choć najpierw czeka nas w restauracji, na które nie bez problemów, ale na końcu ochoczo Kosoczek się zgodził :D Zuza robi tutaj za swatkę, tak to się nazywa? Chyba tak ;P
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam po prostu tę historię i jej bohaterów :D
    Zuźka, uwielbiam ją po prostu :D Mam nadzieję, że chłopaki skorzystają z zaproszenia Małej i pojawią się u Kosiny ;)
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zuza moim bohaterem! ;p Ta mała zaskakuje na każdym kroku swoją rodzinę, panów siatkarzy i chyba ona tak naprawdę przyczyni się ponownego spotkania (i być może w końcu polubienia się) Kosińskiej i Kosy. Czekam na to z niecierpliwością! I dostrzegam też zmianę w zachowaniu Grześka, co bardzo mnie cieszy. Jeszcze pytanie czy Lidka zgodzi się na spotkanie z sieciowym facetem. A tu na spotkaniu Kosa- haha xD Będzie się działo i nie mogę się doczekać!
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Iglak i leże na podłodze - tyle w temacie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. ZUZA I JEJ TEKSTY ZAWSZE MNIE ROZWALAJĄ. ZRESZTA, MŁODA JEST MOIM ULUBIONY BOHATEREM, JEŚLI CHODZI O TO OPOWIADANIE ! :d
    Iglak, Batman i Kosa wśród małych dzieciaczków !!!
    Niech się zgodzi ! Nich się już w końcu z nim spotka, błagam !
    NA pewno ich reakcja na to z kim pisali będzie smieszna ! :D
    Nadrobiłam już wszystkie rozdziały !
    Czekam na nn!
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Zuzka jest po prostu fenomenalna w swoich tekstach! Po kim ona to odziedziczyła, to nie wiem, bo po mamie i ciotuni to z pewnością nie :P
    Już sobie wyobrażam minę Lidki, jak się dowiedziała, co jej chrześnica napisała w pracy domowej :P Chybabym ją zastrzeliła, ewentualnie siebie xd
    Rozumiem doskonale obawy Lidki przed spotkaniem z nieznajomym z neta, ale czasem warto zaryzykować. Może akurat coś wyjdzie... :D
    Co by było gdyby nie Zbyszek? Kosa by dupska bez niego nie ruszył i tyle!! :P
    Czekam na nexta i ściskam mocno!
    Happ ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń