niedziela, 1 września 2013

Rozdział 5



Bistro ‘u Kosiny’ z każdym kolejnym dniem coraz bardziej tętniło życiem. Przychodzili dosłownie wszyscy: młodzież, osoby starsze, biznesmeni, rodzice z dziećmi, a także zakochani. Tym ostatnim, Lidka przyglądała się zwykle najbardziej i najdłużej. Dlaczego? Chyba im zazdrościła. Zazdrościła im tego, że mają siebie, mogą dzielić ze sobą smutki i radości, mogą cieszyć się swoim towarzystwem i razem gdzieś wychodzić. Było jej przykro, że i ona tak nie może; nie może, bo nie ma z kim. Nie mniej jednak napawała się radością i duma ją rozpierała, dlatego że spośród tysiąca restauracji w Rzeszowie, oni wybierali jej malutkie bistro, jako miejsce swojej randki. Nie dało się bowiem ukryć, że z każdym dniem przybywało klientów, dzięki czemu interes prężnie się rozwijał i kwitł jak pączek róży, a także zyskiwał uznanie wśród mieszkańców miasta. To zdecydowanie cieszyło Kosińską, albowiem jej pomysł na biznes, okazał się być strzałem w dziesiątkę. Oby tylko ta dobra passa trwała jak najdłużej. Inaczej będzie musiała tam zawitać Magda Gessler ze swoimi rewolucjami, ale spokojnie, jeszcze nic takiego nie jest konieczne!
Lidia od samego rana krzątała się między stolikami i ciągle coś poprawiała; a to turkusowe obrusy, a to serwetki, czy to wazoniki ze świeżą frezją, ale u niej wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik przed każdym otwarciem lokalu. To sumienna, pracowita i rozsądna dziewczyna, której głównym celem było pilnowanie swojej pracy jak oka w głowie. Zależało jej na utrzymaniu tego wszystkiego, dlatego też dbała o to, by żaden gość nie mógł się do niczego doczepić, a już tym bardziej do potraw z menu.
Kiedy już uznała, że sala jest gotowa na przyjęcie pierwszych klientów, zajrzała jeszcze do swojego kantorka, którego nazwała ‘biurem poselskim’, aby zajrzeć na karty Internetu. Kusiło ją, co by nie sprawdzić, systematycznie odwiedzanego przez ostatnie dni, portalu randkowego i zmonitorować swoje miłosne podboje. Nie da się ukryć tego, że przez ostatni czas bardzo się wciągnęła w wirtualny świat i coraz częściej można ją było zostać przed ekranem laptopa. Zalogowała się. Miała wiadomość. Od mrocznego rycerza.

„Witaj piękna, nieznajoma!
Bardzo chciałbym Cię poznać! Szkoda tylko, że nie masz na profilu foteczki. Może się spotkamy i ocenię Twą urodę w realu?”

Nie zastanawiała się ani chwili dłużej i od razu mu odpisała:

„Drogi mroczny rycerzu! W realu, to Ty możesz co najwyżej półki z towarem pooglądać, a nie mnie oceniać. I jeśli w głowie masz tylko to, jak wyglądam i czy spełnię Twoje wymagania w łóżku, to już teraz mówię Ci zdecydowane ‘nie!’

- Burak. – mruknęła pod nosem i zabrała się za dalsze czytanie „zaczepek” od interesantów. – Proszę bardzo, Gieniek69, następny mądry:

„Cześć maleńka, wskocz na Gieńka,
będzie jazda bez trzymanki, weź ze sobą koleżanki.”

Kosińska wiedziała, że może się tutaj spodziewać takich typków, którym zależy tylko na szybkim numerku i zaspokojeniu potrzeb seksualnych. Mimo tego, nie zrażała się i szukała dalej. Postanowiła też odpisać napalonemu Gieńkowi, równie błyskotliwym tekstem:

„Cześć Genieczku niewyżyty,
zostaw w spokoju moje pyty.
Nie mam żadnych koleżanek,
gadaj więc do swoich szklanek.
Pozdrawiam Cię dziś ozięble,
idź se pograj w kręgle.

Była dumna z siebie, że potrafiła ułożyć taki dobitny tekst i to jeszcze z rymami. Powinna chyba podziękować Zuźce za te wszystkie powiedzonka, które przy niej wypowiadała, bo w końcu na coś się przydały. W skrzynce odbiorczej miała jeszcze jedną wiadomość. Od użytkownika, kryjącego się pod pseudonimem: Mysterious.

„Jak pięknie wygląda Rzeszów tą jesienną, aczkolwiek słoneczną porą, nieprawdaż?”

Spojrzała przez okno. Kąciki jej ust uniosły się mimowolnie do góry. Rzeczywiście, promienie słoneczne zjawiskowo oświetlały Rzeszów, który wyglądał jeszcze piękniej niż zwykle. I kiedy już przygotowywała się do odpisywania nieznajomemu, do kantorka wleciał jak poparzony, Ksawery.
- Szefowo, pomocy! – wysapał zdyszany.
- Co się stało?
- Co wymyśliłaś dziś na deser? – zapytał podejrzanie, podpierając się pod boki.
- Ciasto czekoladowe, a czemu pytasz?
- No właśnie, to chyba sama będziesz musiała je sama zrobić, bo ja nie dam rady.
- Koordynacji Ci brakuje, czy było się wczoraj na imprezie? – zachichotała.
-  Jedno nie wyklucza drugiego. – podrapał się po głowie, dość mocno zakłopotany.
- Już do Ciebie idę, Ksawciu. – uśmiechnęła się przyjaźnie, wyłączyła laptopa, zamknęła swoje biuro i skierowała się do kuchni. Nałożyła przez głowę fartuch, włączyła muzykę i zabrała się do pieczenia ciasta. Zdecydowanie to lubiła robić najbardziej i zawsze wkładała w swoją pracę całe serce. Czy tym razem będzie tak samo?

***

Grzesiek zapuszczał korzenie w swoim mieszkaniu i z nudów zajadał się kolejną owsianką. Do treningu miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił spędzić go pożytecznie - oczywiście, jeśli wylegiwanie się na salonowej kanapie i przełączanie kanałów pilotem można nazwać pożyteczną czynnością. Niestety, ani „Miodowe lata”, ani „Doktor House”, ani nawet powtórka finałowego meczu Mistrzostw Europy z udziałem Polaków nie zainteresowało go w takim stopniu, by skupić na nim swą uwagę na dłuższą chwilę. Był już tym wszystkim znudzony i nawet rozważał opcję rezygnacji z kablówki, bo prawdę mówiąc, i tak nie miał czasu na oglądanie TV. Kiedy przed oczami mignęła mu reklama serwisu randkowego, zerwał się na równe nogi i czym prędzej odpalił komputer. Zalogował się na swoje konto i monitorował. Dziwił się, i to jak jasna cholera, bo napisało do niego mnóstwo dziewczyn, a co jedna to lepsza w swoich opisach! Więcej chyba sobie pododawały i podkoloryzowały, niż w rzeczywistości tak było. „Misiaczku, spotkamy się?”, „Mam na Ciebie ochotkę, chodź i poznaj moją cnotkę.”, „Może Algidkę?” – to tylko kilka wiadomości, jakie otrzymał - kilka najbardziej przyzwoitych, bo reszta nadawała się tylko do natychmiastowego usunięcia. Postanowił zatem poprzeglądać profile różnych dziewcząt, niekoniecznie tych ze słodkimi dzióbkami na zdjęciach, ba!, pomimo większego ryzyka, wybierał nawet te bez jakiegokolwiek zdjęcia! W końcu sam należał do grupy ludzi bez fotki profilowej. Uznał, że tak będzie bezpieczniej, bo przynajmniej ukryje swoje oblicze i pozostanie anonimowy. W przeciwnym razie miałby już miliony wiadomości od panienek, które z całą pewnością, chciałyby się związać z nim tylko i wyłącznie dla sławy i pieniędzy. Wolał tego uniknąć i nie zwalać sobie na głowę kolejnego kłopotu, bo bez tego miał ich sporo. Wybrał sobie kilka użytkowniczek i długo rozmyślał nad tym, co ma im napisać. Żartobliwych rymowanek nie umiał układać, bo nigdy nie był dobry z polskiego, a na beznadziejne ‘suchary na podryw’ nie pozwalała mu ambicja. W zamyśleniu spojrzał w kierunku okna i nagle zapaliła mu się lampka w głowie. Wystukał szybko tekst na klawiaturze i wcisnął przycisk „enter”. Odetchnął głęboko, pochwalił się w myślach za błyskotliwość i odwagę, po czym jak gdyby nigdy nic, włączył sobie Minecrafta. Grzegorz tak bardzo się wczuł w grę, że nawet nie słyszał, kiedy zadzwonił jego telefon. Odebrał pospiesznie, nie patrząc nawet na wyświetlacz.
- Długo mam kurwa na Ciebie jeszcze czekać? – wysyczał męski głos po drugiej stronie.
- Ale gdzie czekasz i po co czekasz? – Kosa był tak wyrywany z letargu, że nie miał pojęcia o Bożym świecie.
- Chcesz iść na trening pieszo, czy wsiadasz ze mną?! - spojrzał machinalnie na ścienny zegar i poczuł się zakłopotany.
- O, kurwa! Trening! Czekaj, już idę. – pospiesznie zamknął laptopa, zarzucił na siebie sportową torbę, zamknął mieszkanie i pobiegł do białego audi, sterczącego już od dobrych kilku minut na parkingu, ze zniecierpliwionym Bartmanem w środku.

*

- Ja pierdolę, ale jestem dziś padnięty!
- Ty?! Po czym? Po tym siedzeniu na trybunach i pierdoleniu z Pitem o dupie Maryni?!
- Przestań, przecież my się tam rozciągaliśmy!
- Taa, ja widziałem to Wasze rozciąganie. Więcej ściemniactwa, niż czystej pracy. Ale dobrze, skoro jesteś taki zmęczony i konający, to obiad i deser będzie jak znalazł, nie? Taka regeneracja sił. No, niech już stracę, dzisiaj ja stawiam. – Zibi wziął go sposobem.
- No i to mi się podoba! – środkowy klasnął radośnie w dłonie, niemal podskakując na siedzeniu pasażera. Gdyby tylko wiedział, co  kumpel knuje za jego plecami, już dawno wysiadłby z auta i wracał do domu na pieszo.
- Jesteśmy na miejscu. – po kilku minutach jazdy, Zbigniew zaparkował na płatnym parkingu i zgasił silnik. Grzechu, rozpoznając miejsce docelowe, spojrzał na niego złowrogo.
- O nie! Nie ma mowy! Nie wejdę tam!
- Wejdziesz. I to ze mną! I przeprosisz tę kobietę!
- Ani mi się śni. – zaprotestował, krzyżując dłonie na piersiach.
- Kosa, nie graj cynika na siłę. Wysiadaj i to szybko, bo inaczej powiem Kowalowi, że chlejesz piwsko na umór, przez co potem się opierdalasz!
- Kuźwa, Zbychu, noo… - jęczał błagalnie, myśląc, że coś tym wskóra, ale nic z tego, Bartman był nieugięty. – No dobra, ale tylko mała kawa i spadamy.
Przekroczyli próg kosinowego lokalu, zajęli stolik pod oknem i rozglądali się po wnętrzu, to znaczy, atakujący się rozglądał, bo Kosoczek znał go już niemal na pamięć.
- Ty, ładnie tu, tak miło i przytulnie… Widać tu kobiecą rękę. – rzucił Zibi.
- Ja mam z tym miejscem tylko niemiłe wspomnienia. – bąknął ten drugi.
- A tam, pierdolisz farmazony nie z tej Ziemi.
- Dzień dobry, proszę Menu dla Panów. – obydwaj machinalnie odwrócili głowy i zobaczyli przed sobą małą dziewczynkę z dwoma kartami w ręku.
- Dzień dobry, dziękujemy Ci bardzo. - Zbyszko odpowiedział serdecznie, a dziewczynka wróciła za bar.
- Te, Kosa, chcesz mi powiedzieć, że to jest ona? Ta właścicielka? – zażartował.
- Pojebało Cię? Nie wiem, co to za dzieciak, przedtem jej tu nie było. To co zamawiamy? – pospiesznie zmienił temat.
- Dla mnie duża czarna i ciasto czekoladowe. – odrzekł, po szybkim przewertowaniu skoroszytu.
- No, to idź i zamów. W końcu się zaoferowałeś do płacenia, nie? – rzucił cwaniacko i rozsiadł się wygodnie na meblu.
Po dziesięciu minutach zachwycali się aromatem świeżo parzonej kawy i zagłębiali się w głębokim smaku czekoladowej słodkości. Środkowy chyba z każdą sekundą zmieniał swoje nastawienie względem tego bistro, bo deser przypadł mu do gustu momentalnie i najchętniej zjadłby jeszcze jeden kawałek, ale przecież nie mógł pokazać Mistrzowi Browarnictwa, że nagle mu się tu spodobało. O nie, co to, to nie. Kosa jako jeden z nielicznych Resoviaków to taki typowy poker face – nigdy nie wiesz, co tak naprawdę myśli.
Zbigniew nie zdążył machnąć ręką w celu poproszenia o rachunek, a mała, brązowowłosa, urocza dziewczynka stała już przy ich stoliku.
- Poprosimy o rachunek, dobrze…? – zaczął niepewnie.
- Zuzia. Mam na imię Zuzia. Trzydzieści pięć złotych poproszę. – zaświergotała, po czym otrzymała od bruneta dwa banknoty z podobizną Bolesława Chrobrego.
- Proszę, reszty nie trzeba. Zuziu, a czy możemy poprosić jeszcze na chwilę właścicielkę?
- Oczywiście, już biegnę po nią.
- Stary, co Ty, kurwa, robisz?! Odbiło Ci?! Ja stąd wychodzę! – Kosok zagotował się w środku i poderwał tyłek do wyjścia.
- Nigdzie stąd nie idziesz! – ZB9 złapał go za rękę i usadził z powrotem na krześle. – Najpierw zrobisz to, co powinieneś zrobić już jakiś czas temu. – nie zdążył  nic odpyskować, bo przy mężczyznach wyrosła filigranowa postać dziewczyny, jakże pięknej dziewczyny.
- O nie, to znowu Pan? Znowu coś nie smakowało? – załamała ręce już na sam widok znajomej twarzy.
- Nie, bo my, znaczy kolega chciał coś powiedzieć. – wyjaśnił spokojnie Zibi, po czym przeniósł swój morderczy wzrok na dwumetrowca.
- Przepraszam, za ostatni raz. Zachowałem się jak burak. – wycedził przez zęby beznamiętnie, nie patrząc jej w ogóle w oczy. Lidia chciała coś odpowiedzieć, ale niestety nie miała takiej okazji, bo Grzegorz szybko dał nura za drzwi i tyle go widziała.
- A to ciasto to Pani piekła? – odezwał się na odchodne Bartman.
- Tak, ja. A co, niedobre?
- Wręcz przeciwnie! Przepyszne! – pochwalił wypiek, obdarował ją jednym ze swoich najbardziej czarujących uśmiechów i wyszedł z bistro.

***
Moje Drogie, Lidka nie ma czasu na takie błahostki, jakimi są przesiadywanie w Internecie i strzelanie sobie słitfotek, dlatego nie dziwcie jej się, że nie się nie zna na niektórych rzeczach. To poważna kobieta, poważnie myśląca o życiu. :] Ale jak widzicie, pod wpływem Zuzu, powoli się rozkręca. ;)
Grzesiek przeprosił, ale co dalej?

Patex tak ambitnie  w siatkę grała, że lewego kciuka sobie kontuzjowała… :/

Wiem, że mam u Was zaległości, ale spokojnie, nadrobię.

Całuję, Patka.

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Grzesiek, coś ty taki tchórz, hm? Może raczej nie tchórz, a raczej egocentryk. Raz zrażone i już żadnej szansy nie będzie. Nawet przyznać, że Ci smakuje nie chciałeś? Oj, nie ładnie. Cóż faceci. Widzę, że oboje się wciągnęli w wirtualny świat, a czyżby Mysterious to był właśnie nasz Kosa? Lidzie niezłymi rymami sypie no,no :) Szkoli ją nasza Zuza, mała kelnereczka. Skarb nie dziecko.

      Całuję, tym razem pierwsza Daja;*

      Usuń
  2. Fajnie.... cały czas fajnie ;) No i się rozkręca :D
    Cieszę się, że wszystko jest na dobrej drodze :)

    Do następnego :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie teksty od Edka i innych internautów, ja nie mogę ;D Leżę i płaczę:D
    No brawo Grzechu ! W końcu przeprosiłeś - ale czemu tak beznamiętnie ? Czemu ? :O
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie:
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
    PS Nie musisz mnie informować o rozdziałach, gdyż sprawdzam Twojego bloga regularnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozkręca się, co bardzo mi się podoba :) gdyby nie Zuzu to w ogóle nie byłoby całej sprawy z internetem xD a w ogóle to Zbyszek tutaj też taki uczynny i zawsze chętnie pomocny przyjaciel posuwający się czasem do szantażu, ale to nic. Czasem trzeba.
    Wiadomości na portalach randkowych to z reguły takie zaczepki z erotycznych pobudek, więc szczerze się dziwię, że Grzesiek w ogóle nie usunął konta xD w tej historii to najmniej wskazane :p
    Lidka fajny wierszyk wymyśliła xD brawo za inwencję.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te rymowanki mnie rozwaliły, świetne były;d
    Grzesiek jedna przeprosił, trochę z przymusu, ale przeprosił.
    Ciekawe jak to wszystko dalej się potoczy?;)
    Życzę zdrówka;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tiaaaa przeprosiny najwyższych lotów! Grzegorz wyszedł na neandertalczyka, a Zbyś na mężczyznę światowego. Dobrze, że chociaż Kosa na tyle się zdobył, choć pod morderczym i miażdżącym spojrzeniem zielonego bartmanowgo spojrzenia:).Ja bym na jego miejscu kopnęła Kosoka w zad!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja proponuję, żeby Lidka wymieniła Grześka na Zbysia, o!:D
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
  8. Robi się coraz ciekawiej :) Grzesiek przeprosił i zwiał :) żeby aż tak stchórzyć :) NIe spodziewałam się tego po nim ale cóż.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kosa, powiem Ci tak, przeprosiny pierwsza klasa, bardzo oryginalne. ;p Niby nasz Grzesio przeprosił, ale takie przeprosiny to jak dla mnie może sobie w zad wsadzić. Jakoś entuzjazmem nie biły, czyli szczere też nie były.
    Więc właśnie! Coś czuję, że Mysterious to jest nasz Grzesio! TAK, TAK, TAK! Nasz romantyk. ^_^ A ci inni faceci co pisali do Lidki to jakoś interesującymi kandydatami na chłopaka nie byli. Ba! A tym bardziej na męża, jeśli myślimy bardziej przyszłościowo. ;D
    No to czekamy na kolejny, nie? ;p
    Pozdrawiam!
    Patricia

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku chciałam Cię przeprosić za brak komentarzy, ale wiesz czym było to spowodowane. Wracając do rozdziału. Patka jaki Ty masz talent do pisania wierszyków! Jeden lepszy od drugiego :D ciasto czekoladowe ^^ kusisz, a ja kurcze na diecie jestem :D już myślałam że Lidka coś nieumyślnie odwali z tym ciastem, a przyjdzie biedny Grześ i znów się zrazi do tego lokalu ;P na szczęście wyszło pysznie. Ej Grzegorzu! Ty nie bądź taki, taki...no taki jaki jesteś :P a ten piękny tekst o słońcu rozświetlającym Rzeszów to chyba jego sprawka :) ma plusa ;) to teraz tylko pozostało czekać jak się ta internetowa znajomość rozwinie. Już jestem ciekawa jakie będą ich miny jak się kiedyś umówią :D czekam na następny rozdział. Caluję, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  11. No widać konta na portalu randkowym wrzą zarówno u Lidki jak i Grzegorza! I wszędzie pełno zboków.... Ale wierszyk Lidki mnie rozwalił totalnie! Daje radę dziewczyna. :) Grzegorz jaki wylewny przy przeprosinach.... Jego gburowatość się ujawnia po raz kolejny, ale może to ciasto czekoladowe sprawi, że będzie częściej wpadał do bistro ? :>
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  12. Pałko ale tutaj tworzysz! NIe spodziewałam się, że Kosa i Lidka od razu znajdą się w sieci i zaczną gadać o pogodzie :D Swoją drogą to taka romantyczna strona Grzegorza, której chyba nie znałam ^^
    W knajpie to Zbyszek zachował się jak prawdziwy facet, zmuszając Kosę do przeprosin. A skoro Mrugacz stanął już twarzą w twarz z piękną właścicielką bistro, mógł zdobyć się na odrobinę więcej niż zdawkowe "przepraszam". Ciekawe jak potoczy się ta relacja na dwóch płaszczyznach- tej realnej, gdzie oboje darzą się średnią sympatią i ta internetowa, gdzie widać znajdą wspólny język...?
    Czekam i całuję, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze nie spodziewałam się, że tak szybko Kosa i Lidzia się odnajdą. Teraz pewnie minie dużooo czasu zanim mu odpisze. Tak twierdze bynajmniej po Twoim podsumowaniu ;)
    W sumie to dziwny temat sobie wybrał na sam początek znajomości, ale cóż od dawna wiadomo, że pogoda to dobry temat na wszystkie okazje :P Bynajmniej nie został skreślony już na starcie tak jak inni ;)
    Bartman załatwił Kose podstępem :D Tyle, że to jego "przepraszam" to sobie może wsadzić no do ... ;) Przynajmniej Zbyszek był na tyle uprzejmy żeby skomentować ciasto, a nie wyjść za Kosą, który pognał jakby się gdzieś paliło. Zuza w roli kelnerki jak widać podbija serca klientów :P
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj Grzesiu czyżby było może panu wstyd ? Na szczęście przeprosił za swoje zachowanie ( kiepskie to były przeprosiny ale.... ) i już jest wszystko w porządku. Mam nadzieje że Lidia nie będzie kazała długo na siebie czekać w wirtualnym swiecie. A tak ogólnie to pogoda to niezły temat do rozmów jest, nieprawdaż ?
    Zuzia to urocze dziecko. Klienci zwracają uwagę na to że obsługuje ich dziecko a to z kolei zachęca do powrotu do bistro. Zuzia jest magnezem. A Zibi się taki delikatny, niepewny zrobił w jej towarzystwie - widać woli starsze dziewczyny.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę, że Cię wzięło na rymy :D

    Przepraszam za brak mojej obecności w poprzednim poście, ale brak czasu mnie wykańcza... Teraz witaj szkoło! Witaj nudo! Witajcie zaległości i witaj nadrabianie rozdziałów w szkole od jutra! :P

    Zuzia, Zuzia... ach *.* toż to złote dziecko jest!
    Grzesiek się nam rozkręca i nawet próbuje ukazać duszę romantyka w wiadomościach do swoich wybranek. Lidka się rozkręca! Faaajnie :)
    Wydukał przeprosiny i zmył się gdzie pieprz rośnie. Mam nadzieję, że Zbyszek już zadba o prawidłowe odżywianie przyjaciela i będzie go tu często zapraszał!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Padłam i chyba nie wstanę!
    Teksty z portalu w stosunku do Lidki - może i przez ciebie, Pati, wymyślone, ale stuprocentowo prawdziwe. To, co się tam teraz wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie! Ale dobrze, że jest ktoś tak jak Kosińska, która potrafi to skomentować w odpowiedni sposób, a nie napalać się na jakiegoś zboczeńca z równie zboczoną sześćdziesiątką dziewiątką w loginie. Tak trzymać! Co i tak nie zmienia faktu, że przy Gienku pizgłam prawie ze śmiechu. :D Spokojnie, Lidu się jeszcze wszystkiego w internetach nauczy, kwestia czasu!

    Grzesiu, czy ty chociaż raz mógłbyś trzymać łeb na karku? Jak nie buractwo w restauracji, to zapominalstwo o treningu. No i co ty byś bez Bartmana zrobił? Prawdopodobnie zginął w tym bublowatym świecie, bankowo. Cóż, liczy się, że przeprosił. Mimo beznamiętności, ale jednak. Jeszcze się do pionu względem Kosińskiej ustawi. :D
    Zbysiu, szkoda, że nie jesteś taki fajny w rzeczywistości.
    A Zuzę to ja wprost ubóstwiam, idę pomnik budować. *___*

    Całuję, Kleiku. :**
    Caro.

    OdpowiedzUsuń
  17. No ja Ci powiem, że bardzo mi się podoba ten pomysł. Nie żebym poszukiwała partnera w internecie, ale takie odnalezienie miłości przez Lidkę i Kosoka, może być ciekawe. ;) Ja to bym chciała iść do takiej restauracji, gdzie właścicielka z pasją prowadzi swój biznes i jest naturalnie, a nie na niby, miła. :)
    Z Kosy to niezły Buc, w przeciwieństwie do Zbyszka, który jest na prawdę spoko gościem. :)
    A mała Zuzka jest przegenialna, ale ja się jak zwykle powtarzam. :P
    No nic, dziś jestem tak padnięta, że nic więcej nie wykokoszę w tym komentowaniu. Musisz mi moja ukochana siostrzyczko z wyboru wybaczyć. ;*
    Trzymaj się tam mocniutko!
    Ściskam i przesyłam moc buziaczków, Twoja Happcia ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu nadrobiłam ! No Zbychu i Kosa, rzucają w siebie takimi sucharami, ze ja wychodzę ! :D
    Rymów Ci się zachciało ? A moze humor dopisał ? :D Albo Grzesiu odpisał xD
    Konta założone, pierwsza wiadomość jest (chyba?), przeprosiny przyjęte i cóż by tu wiele mówić ? Oby tak dalej. Tylko szkoda, że bohaterka taka ciemna w tych sprawach. Ale przy Zuźce się rozwija. Jak dobrze mieć taką chrześnicę ;)
    Ależ mnie cieakowść żżera ! :D

    Czekam na szóstkę, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń